Archiwum 09 listopada 2018


Życie
09 listopada 2018, 02:24

Mialam 14 lat coraz to częstsze wybuchy agresji . Każdy kontakt z mama kończył się krytyka i potem babcia nie mogła mnie uspokoić . Raz ze złości złamałam sama sobie rękę chciała poczuć bardzo silny ból . Oczywiście potem była wizyta na pogotowiu , lekki przeciwbólowe ale wszytko jak by znikło poczucie nicości , złość , ból . Byłam szczęśliwa. Po tym wszytkim babcia poszła ze mną do psychiatry leczyła mnie chodziła ze mną na terapie . Poświęciła na to cztery lata . Raz były wzloty a raz upadki gorsze dni. Dostawałam dużo psychotropów by móc funkcjonować w życiu realnym . Nauka odbywała się w domu byłam pod ciągłym nadzorem . Ostre rzeczy były chowane , temperówka dla mnie to była rzeczą która mogłam się okaleczyć . Żyłam w sumie nie wegetowałam . Uczyłam się , brałam leki , chodziłam na terapie , i spałam . Nie miała ochoty na znajomych , telewizje i inne przyjemności . Tylko muzyka . Codziennie opisywałam moje emocje co czuje , czego nienawidzę , w jakim stopniu chce żyć . Potem doszła depresja , myśli samobójcze , zespół Aspargera i fobie . Już nie chciałam żyć pogorszyło się do tego stopnia że jako 15 letnia dziewczyna chciałam umrzeć . Bo co mi było z tego życia jak byłam czarna owca w rodzinie , nigdy nie sprostałam oczekiwania matki która mnie ciagle z kimś porównywał . A ojciec miał tylko czas na szczera rozmowę jak się narąbał alkoholem . Chciałam mieć życie jak inni normami ludzie . Mogłam mieć wszytko kasa nie grała roli ale co z tego jak nie miałam rodziny , rodziców , i tej miłości . Czarne mroczne myśli wypełniały mi głowę nie widziałam jak się ich pozbyć znów zaczęłam się ciąć izolowałam się od świata , ludzi . Rutynowo wykonywałam to co musiałam a potem zamykałam się w pokoju i spałam . Łatów było doprowadzić mnie do płaczu . W końcu babcia zakazała odwiedzin przez rodziców . Pewnie gdyby mnie nie wzięła i nie leczyła to by mnie już nie było . Była moja ostoja moim aniołem stróżem . 

Powrót do przeszłości
09 listopada 2018, 02:03

Kazdy z nas kto przeszedł przez coś w życiu nie jest w stanie tego zapomnieć . Są dni gdy słuchając muzyki wszytko w naszej głowie odtwarza się jak film od początku do końca tylko bez przerw na reklamy . Nawet gdy tego bardzo nie chcemy to dostajemy coraz to trudniejsze role na życiowej scenie . Jedni grają jak zawodowcy a inni gubią się i myla tekst szukając pomocy która nigdy nie nadejdzie . Ja moje początkowe role odegrałam źle a nawet tragicznie gubiąc grund pod nogami a stres wyładowywałam na samej sobie . Byłam zwykłym zagubionym dzieckiem przekazywanym z rąk do rąk jak rzecz . A jak były problemy to następna osoba musiała się z nimi zmagać. Żyjesz ale jesteś niesłyszalny , niewidzialny i niechciany . Jesteś dlatego bo się urodziłeś . Nie radziłam sobie ze złością nie umiałam jej opanować niszczyłam rzeczy, krzyczałam lub się cięłam . Nie lubiłam świąt to okres w którym każdy spędza je z rodzina . Ja spędziłam jej sama z babcia wszytko starała sie robić by był to dla mnie magiczny czas . Ubierała choinkę , gotowała moje ulubione potrawy i kupowała mi to co sobie wymarzyłam . Ale to nie było to dla mnie nie było magii bo nie było rodziców . Zawsze w wigilie wychodziłam na spacer sama szlam do parku przy domu , piłam papierosa jeden za drugim a na końcu robiłam kilka cięć na skórze i wracałam do domu udając że się cieszę bo wszystkie złe emocje ulatywały z krwią i dymem . Zawsze kazała mi pokazać ręce po powrocie opatrywała rany i nie ważne ile ich było nie odezwała się słowem tylko mnie przytulała . Parzyła ciepłą herbatę i wtedy rozmawiałyśmy . Zawsze mi powtarzała że mam pisać pamiętnik , a nie krzywdzić siebie. Martwiła się o mnie a ja wtedy tego nie rozumiałam bylam w trasie . Kiedyś jej wykrzyczałam że w czym jestem gorsza od mojego brata że mnie oddali do niej . Co im takiego zrobiłam . Miałam tylko 14 lat i byłam zła na cały ten pieprzony świat . Na swoje życie , a szczególnie na nich że mnie zostawili.